Czytam dziś niezwykle inspirującą książkę o mindfulness, którą miałam przyjemność już czytać w oryginale podczas kursu nauczycielskiego, a teraz z równie wielką przyjemnością, sięgam po nią jeszcze raz, w wydaniu polskim, w naprawdę pięknym przekładzie Doroty Bartyzel-Dukaczewskiej. Jest niezwykle ciekawa, trochę inna niż wszystkie z obecnej lawiny mindfulnessowych pozycji – ciepła, szczera i prawdziwa, dotykająca sedna….i serca praktyki mindfulness…polecam gorąco..
To książka Saki Santorellego, który prowadzi Center for Mindfulness, ośrodek założony przez Jona-Kabata Zinna, twórcy programu MBSR, który m.in. szkoli nauczycieli Mindfulness. A więc pochodzi ze ŹRÓDŁA, co jest niezwykle cenne…jej tytuł: Twoje Zdrowie Potrzebuje Ciebie (wydana została przez centerformindfulness.pl, można ją nabyć w sklepie internetowym www.lekcjemindfulness.pl).
Warto z refleksją podejść do tej książki, smakować ją powoli…
Dziś pozwolę sobie przytoczyć jej fragment, w którym możemy przyjrzeć się, jak uzdrawiające działanie może mieć dla nas UWAŻNOŚĆ:
„Za każdym razem, kiedy siadamy prosto – w poczuciu własnej godności – bez napinania się – otwierając się w pełni na to co się pojawia – uświadamiając sobie oddech – wchodząc w tę chwilę – uświadamiając sobie myśli i emocje – za każdym razem, kiedy budzimy w sobie ciekawość na to, co się pojawia, wcielamy naszą zdolność do bycia obecnym, w pełni świadomym i uważnym.
W ten sposób łączymy się z naszą pierwotną naturą – tym, co poprzedza wszelkie historie, poprzedza wszelką chwilową aktywność umysłu[…]
Kiedy dosłownie siedzimy, ze świadomością, że nie musimy osądzać, zaczynamy odzyskiwać umiejętność, zarówno tę, by stanąć mocno na nogach, a także by pełniej zanurzyć się w naszym doświadczeniu. Zaczynamy rozumieć, że wszystko jest tymczasowe, jednocześnie pulsujące i żywe. Zaczynamy traktować siebie z większą troską i widzieć wyraźniej, a potem z kolei przenosić to na innych. Zaczynają się zacierać granice między nami a innymi. Dotykamy naszej zarazem rozbitej, jak i całej ludzkiej natury – bez wysiłku, z większą pewnością, pozwalając sobie na pełniejsze obcowanie z tym, co po prostu jest.
Nie znaczy to, że nasze ‚siedzenie’ lub ‚oddychanie’ rozwiąże za nas problemy. Medytacja nie jest rodzajem magicznego myślenia czy wyszukaną metodą skuteczniejszego wyparcia, czy też zasłaniania tego, co mamy przed sobą. Przeciwwagą jest tutaj nasze zaangażowanie, postanowienie, by nie przestać widzieć, chęć uczciwego potraktowania siebie i innych.
Dzięki temu mindfulness może uzdrawiać.
Dzięki praktyce zachowujemy ostrość sądów i stanowczość, a jednocześnie zyskujemy łagodność. Dzięki umiejętności funkcjonowania bez manipulacji, bez wysilania się czy oceniania siebie praktyka mindfulness powoli odsłania zdolność ciała i umysłu do życia w pełni, niezależnie od tego, jakie ono jest oraz zdolność ciała i umysłu do odczuwania większej radości i satysfakcji. „
Dodaj komentarz