Weekend sprzyja odpoczynkowi i pogłębieniu medytacji..
Mniej jesteśmy zaganiani, łatwiej znaleźć chwilę dla siebie…
Warto wykorzystać czas jaki mamy, na to by przekonać się, jak regularna praktyka medytacji może zmienić nasze życie..
Choćby to było tylko 10 minut dziennie, łatwiej dostrzeżecie efekty, niż gdy będziecie przystępować do praktyki tylko od czasu do czasu…
Z czasem zauważycie, jak dyscyplina i ‘obowiązek’ przystępowania do praktyki codziennej, staną się najprzyjemniejszą i najbardziej wartościową chwilą dnia….tymczasem umysł nie chce pozbywać się starych nawyków, ciągłego chaosu i reagowania, i będzie namawiał: pozostań w tym w czym jesteś, przecież jest świetnie 🙂 lub – daj spokój, inaczej być nie może 🙂 ale czy tak jest naprawdę ? Czy jesteś tego pewna/pewien ?
Jeśli chcecie zmienić przeszkadzające nawyki Waszych umysłów..uspokoić się, wyciszyć, działać świadomie i ze spokojem oraz zaprzyjaźnić z sobą samą/ym i z tym co jest …po prostu siadajcie…dzień za dniem..i obserwujcie zmiany w Waszym życiu..ćwiczcie mięsień Waszego umysłu chwila po chwili, by nie latał jak małpka po ogrodzie i nie miotał Wami, bez Waszej świadomości…
A poniżej kilka refleksji o medytacji, które mogą wspomóc Waszą praktykę…:
Medytacja na siedząco
(na podstawie J.Kabat-Zinn, Życie piękna katastrofa)
To co umysł lubi i czego nie lubi, nasze uzależnienia i awersje wpływają na nasze zachowanie i odczucia.
Umysł stale szuka satysfakcji, snuje plany by wszystko szło po naszej myśli, próbuje zdobyć to, czego chcemy, albo co wydaje nam się niezbędne, a zarazem próbuje odepchnąć rzeczy, których się obawiamy i nie chcemy ich doświadczyć. W konsekwencji tej powszechnej gry umysłów staramy się wciąż zapełniać nasze dni rzeczami, które trzeba zrobić, a potem miotamy się desperacko, żeby je wszystkie zrobić. I nie cieszy nas to, co robimy, bo goni nas czas, za bardzo się spieszymy, za bardzo jesteśmy zajęci i zbyt zdenerwowani. Żyjemy zanurzeni w świecie wiecznej pracy, przytłoczeni przez kalendarze, obowiązki i nasze role. Rzadko myślimy o tym, kto tę pracę wykonuje – rzadko myślimy o świecie istnienia.
By nawiązać kontakt ze światem istnienia, musimy jedynie pamiętać o uważności. Chwile uważnej obecności to chwile spokoju i bezruchu, nawet w trakcie różnych czynności. Kiedy całe nasze życie polega na robieniu czegoś, ćwiczenia formalnej medytacji mogą stanowić azyl zdrowia i stabilności, równowagi i nabrania dystansu. W ten sposób możecie powstrzymać pęd pracy i dać sobie trochę czasu na przebywanie w stanie głębokiego odprężenia, po to by przypomnieć sobie, kim jesteście.
Medytacja może dać Wam siłę i samowiedzę potrzebną by wrócić ponownie do świata pracy. Wtedy cierpliwość i wewnętrzny spokój, jasność i równowaga umysłu wpłynie na to, co robicie, a wówczas zaganianie i presja staną się mniej uciążliwe. Mogą nawet całkowicie zniknąć.
Medytacja to w istocie nicnierobienie.
To jedyne działanie człowieka, które nie wiąże się z próbami znalezienia się gdzieś indziej, a raczej kładzie nacisk na bycie tu gdzie już jesteśmy. Przez większość czasu praca, obowiązki, dążenie, planowanie, reagowanie tak nas pochłaniają, że przestajemy czuć, gdzie właściwie jesteśmy. Zwykle umyka naszej świadomości nieustanna aktywność naszego umysłu, a także to, do jakiego stopnia ona nami powoduje. Rzadko zatrzymujemy się, by poobserwować umysł bezpośrednio i sprawdzić co się w nim dzieje. Rzadko bez emocji patrzymy na reakcje i zwyczaje naszego własnego umysłu, na jego lęki i pożądania. Potrzeba trochę czasu by przywyknąć do bogactwa jakie daje pobycie ze swoim umysłem.
Pęd niepohamowanego robienia może nas nieść przez całe dziesięciolecia i możemy nawet nie zdawać sobie sprawy, że oto marnujemy życie, a przecież ważne są w nim tylko chwile.
Pamiętanie o wartości chwili teraźniejszej wymaga dyscypliny. Rezerwując co dzień szczególny czas na medytację, mamy szansę zatrzymać się w tym pędzie, wrócić do świadomości i napawać się stanem istnienia.
Rezerwacja tego czasu na nicnierobienie może z początku wydawać się czymś sztucznym i wymuszonym, może kolejną rzeczą do zrobienia. Ale kiedy dostrzeżecie krytyczną potrzebę rozwijania własnego istnienia, docenienia chwili obecnej i jej bogactwa, chęć uspokojenia serca i umysłu, znalezienia wewnętrznej równowagi, dzięki której będziecie w stanie stawić czoła życiowym burzom, wtedy naturalnie zaczniecie priorytetowo traktować medytację i znajdziecie niezbędną dyscyplinę. W końcu stanie się to łatwe, kiedy odkryjecie, że dzięki niej rozwijacie w sobie to, co najgłębsze i najbardziej wartościowe w waszym życiu.
Jeśli naprawdę chcecie osiągnąć większy spokój i odprężenie, możecie zastanowić się dlaczego Wasz umysł tak szybko nudzi się byciem z samym sobą, dlaczego Wasze ciało jest takie niespokojne i ciągle coś mu przeszkadza. Możecie zastanowić się, co kryje się za impulsami, by wypełnić czymś każdą chwilę, co kryje się za potrzebą ‘rozrywki’ w każdej ‘pustej’ chwili. Co takiego kieruje cialem i umysłem, że nie chcą trwać w bezruchu ? Nie próbujemy od razu odpowiadać na te pytania, lecz obserwujemy impulsy jakie nami kierują oraz myśli, jakie przychodzą nam do głowy. I zamiast zrywać się na równe nogi i podążać za tym co umysł ma w planie, delikatnie ale stanowczo zwracamy uwagę na oddychanie. Myśli postrzegamy jako niezależne wydarzenia dziejące się w polu naszej uwagi. Nie jesteśmy nimi, nie utożsamiamy się z nimi, nie wierzymy im ślepo, nie odpychamy ich, ani za nimi nie podążamy. Uczymy się akceptować każdą chwilę taką jaka jest, bez reagowania na to jaka jest lub do czego nas skłania. Siedzimy nadal i obserwujemy. Powracamy do świadomości oddechu, bez względu na to, co dzieje się w naszym umyśle. Wtedy dokonuje się transformacja.
Thanks, great article.
Thank you 🙂