Kochani,
to jest inspiracja dla tych z Was, których przytłacza stres, bieg zdarzeń i tempo życia…dla tych, którzy nie mają czasu na nic….a najmniej mają go dla siebie….dla tych którzy zastanawiają się nad kursem MBSR i czy podołają i czy naprawdę ‘muszą’ medytować aż 45 min dziennie i dlaczego…..
Spróbuję ułatwić trochę odpowiedź w taki prosty i przejrzysty sposób..w jaki często robi to samo Życie….a życie czasem wali prosto z mostu….sami to wiecie niestety….więc wybaczcie to, co napiszę….ale to naprawdę daje do myślenia a wtedy wybór staje się oczywisty – jak mawia J.Kabat-Zinn „jeśli nie możesz medytować pół godziny dziennie, medytuj 3 godziny….”
Albo zadbasz o siebie TERAZ i zatrzymasz się sam/a, bo chcesz, czujesz, widzisz i wiesz, że to dla Ciebie WAŻNE (najważniejsze)….albo…
to życie cię zatrzyma….w najmniej oczekiwany….i najczęściej niezbyt lubiany i przyjemny sposób….
Co więc wybierasz…?
CO WYBIERASZ TERAZ… ?
Gratuluję Ci, że tu przyszłaś/przyszedłeś…i że wybierasz ŻYCIE…ODDECH…Świadomość…że wybierasz SIEBIE…
Bliskość i intymność relacji z życiem, które masz tylko jedno… – a to może dać Ci Uważność….
Gratuluję, że przychodzisz odzyskać siebie w tym pędzącym świecie…
Jednak by siebie odzyskać, musisz się ZATRZYMAĆ…inaczej nie zobaczysz…nie poczujesz niczego….
czy możesz w biegu spojrzeć komuś naprawdę w oczy?…czy możesz w biegu coś naprawdę poznać, usłyszeć ? powąchać kwiat? dotknąć czegoś co stoi przed Tobą…?
czy możesz komuś/sobie okazać troskę i czułość jeśli się nie zatrzymasz …?
Przychodzisz więc by się zatrzymać….
(Między innymi…)
Czy jeśli teraz chwycę Cię delikatnie za rękę i zatrzymam na 5 minut w medytacji …to czy to pomoże by naprawdę się zatrzymać…czy też za chwilę popędzisz dalej, jak zwykle….?
Wiele rzeczy tak nas na co dzień próbuje łagodnie zatrzymać..chmury sunące po niebie, zapachy, szeleszczące liście, spojrzenie przechodnia, czyjś życzliwy uśmiech, filiżanka kawy, dobry film, książka, muzyka….ile masz na to czasu …?
najczęściej niestety zatrzymujemy się na ZBYT KRÓTKO i nieczęsto…nie słyszymy tych głosów, które są zbyt delikatne, byśmy mogli je dostrzec w pędzie…ignorujemy je…aż do chwili….
kiedy stajemy przed murem….bezsilni i całkowicie bezbronni…
Jeśli idziesz przez życie w nieśpiesznym tempie, to łatwo Cię zatrzymać na chwilę…tu zatrzyma cię na chwilę promień słońca, tu czyjś uśmiech, dobre słowa…zapach…dotyk, wiatr we włosach, śpiew ptaka…zatrzymujesz się, oddychasz i powoli znów idziesz dalej…w swoim tempie, w zgodzie ze sobą i ze światem, który jest jaki jest, a nie taki jakim chcielibyśmy go widzieć….i przyjmujesz to i jesteś obecna/y w RZECZYWISTOŚCI – i w zgodzie z nią podążasz dalej…i czujesz, że to ma sens….
Zatrzymując się tak nawet na krótkie chwile – ale często -zauważasz wszystko co cenne wokół ciebie, co spotykasz po drodze i co JEST samym ŻYCIEM… i wtedy możesz żyć pełnią życia, czerpiesz z życia to, co ono właśnie przynosi, z wiekszym spokojem, bo wiesz że nic nie trwa wiecznie, że zmienia i przeistacza z chwili na chwilę, a ty jesteś tego częścią i jesteś tego świadoma/y i to daje ci siłę…i jest łatwiej ci także zatrzymać się w spokoju kiedy przychodzą trudności… pooddychać, powiedzieć sobie lub innym coś krzepiącego, poczuć czyjąś pomocną dłoń, bliskość, przyjąć pomoc od innych, jak i znaleźć ją w sobie…
Ale wyobraź sobie teraz, że jesteś jak rwąca rzeka – błyszczysz i lśnisz w słońcu…tak….udaje ci się omijać przeszkody… zasuwasz więc przez życie w szybkim tempie, czasem nawet ogromnym, w którym czasem nie możesz złapać oddechu, w którym czasem nie możesz się już połapać…
Dokąd tak pędzisz…głowa pełna wszystkiego zaczyna parować, dymić, boleć…. ciało napędzane tą parą i mniemaniem że możesz jeszcze więcej, i że bez końca – pędzi przed siebie na oślep, obolałe…nie wiedząc dokąd…ale łapiąc się ciągle kolejnych celów….czasem czujesz, że w tym pędzie potrzebujesz się zatrzymać, odpocząć…choć na chwilę…
Zatrzymujesz się więc na 5 min…robisz przystanek..parę oddechów…jest ok…
i co ? …….I pędzisz dalej….
i znów nie masz sił….zatrzymujesz się na dłuższą chwilę…rozglądasz się dokoła siebie, oddychasz… ale wokół ciebie wszystko wiruje….i wciąga cię z powrotem w ten wir…
I kiedy znów zatrzymujesz się na kolejne 5 – 10 minut….to wyobraź sobie taką małą tamkę na tej rwącej rzece (twojego umysłu), rzeka na tamkę napiera, chce pędzić dalej… a tu…oho… zatrzymanie…
rzeka nie daje za wygraną…..przelewa się przez tamkę, walczy i stawia opór przeszkodzie, napiera chcąc ją za wszelką cenę pokonać…pokonuje ją z łatwością….i pędzi dalej…
to są małe ZATRZYMANIA….w których niewiele jeszcze możemy zobaczyć, poczuć….ale są….
Jest szansa, że za którymś razem, kiedy takie male zatrzymania – chwile na oddech – będą pojawiać się częściej…to może zauważysz nawet skrawek błękitnego nieba nad sobą, zapach jesiennych liści…osoby wokół ciebie…może na chwilę się przy nich zatrzymasz nawet…pobędziesz, porozmawiasz…może pozwolisz sobie na jakąś przyjemność nawet……może się do kogoś przytulisz….zanim odejdzie(sz)…..
No ale przecież musisz już ruszać w drogę, coś w środku pcha cię dalej i dalej…znów włączasz się w rytm biegu, wyścigu…za czym ?….dokąd…? czy zadajesz sobie to pytanie…?
Znów biegniesz, robisz, działasz….aktywność za aktywnością….coraz więcej, coraz lepiej, coraz doskonalej, coraz więcej i więcej tak zwanych ‘osiągnięć’………i tak mijają tygodnie, miesiące, lata…..
Może nawet po latach dobiegniesz do jakiejś mety…ale jak myślisz…czy wtedy na tej mecie pojawi się poczucie szczęścia i satysfakcji ? Oby…..
Ale ile twoje ciało zdoła tak pociągnąć , w ciągłym biegu, w takim tempie? jak długo możemy je tak eksploatować…jak eksploatujemy ziemię….co zostawimy dla kolejnych pokoleń ? zgliszcza….? swoje i Ziemi…..?
I może powiesz, że Ty na pewno sobie poradzisz…Twoje ciało jest silne i młode…..tak …niektórzy tak mają….długie lata pędzą bez zatrzymania…..ale jednak nie całą wieczność…a kiedy się BUDZĄ…jest w nich Żal…za tym co w biegu stracili….za oddechem…
Najczęściej ludzi COŚ w ich biegu zatrzymuje….wszyscy wiemy, co to zwykle bywa…. co nas zatrzymuje kiedy pędzimy na oślep….?
Kiedy pędzimy nie patrząc na droge i na to co wokół…i nie mając kontaktu ze sobą i swoim ciałem….w zmęczeniu i zamroczeniu myślami…możemy spotkać się…. z drzewem, z latarnią…z rowem….
i możemy nie wyjść z tego spotkania cało…(proponuję więc inne zatrzymania i spotkania – w ciszy i uważności ze wszystkim co nas otacza…)
Niejeden zatrzymuje się w połowie drogi, w stanie wypalenia…depresji…smutku i frustracji…niejednego widziałam wtedy jak wrzucał do niszczarki lub pieca wszystkie swoje ‘osiągnięcia’….
Co nas jeszcze zdoła powstrzymać w tym biegu?
choroba często nas zatrzymuje….nas i naszych bliskich….zatrzymuje…czasem zabiera….
zwykle zatrzymuje nas coś, czego nie chcielibyśmy by spotkać…. dlaczego ? bo nie widzieliśmy łagodnych znaków życzliwości dla siebie po drodze….
dlatego teraz stajemy się na nie wrażliwi…i potrzeba czasu by się ich nauczyć, wysłuchać, zakorzenić je w sobie….
Potrzeba co najmniej 45 minut codziennie, by Twój umysł w momencie takiego zatrzymania przestał wreszcie się rzucać, wić, wrzeszczeć, swędzieć i się buntować…
by naprawdę się zatrzymał…trochę opadł może z sił i by opadł cały pył tego, w czym się tak zapędził..…by poddał się wreszcie…i ….dał Ci wytchnienie…..i zaczął być dla Ciebie – jasny przejrzysty i czysty…zawsze obecny….
Małą tamę obejdzie bez trudu – zabierze Cię stamtąd bo ma na Ciebie takie haczyki, że sie mu nie oprzesz…ale jak posadzisz go (czy ułożysz) na 45 min ciszy …to takiego muru już nie przebije…nie wyleje się…musi w tym zostać…
a wtedy jest szansa, że COŚ wreszcie ZOBACZY….i przyjdzie uspokojenie….
Mała tamka – 5 minut zatrzymania, medytacji, chwila na oddech – może zatrzymać Cię tylko na chwilę….i dalej pędzisz…
większa tamka – zatrzymanie na 20 minut – może dać szansę zobaczenia skrawka nieba…trawy…lasu…kogoś przy Tobie…na chwilę….
Ale to nie jest w stanie zatrzymać rwącego nurtu Twojego umysłu, który tak pędzi całe życie…… tylko coś bardziej radykalnego go zatrzyma…sam wybierzesz co…..
45 minut medytacji w ciszy, komforcie, w przyjemnej bezpiecznej atmosferze….czy wolisz, że zatrzyma Cię… życie….?
Masz wybór…i ten wybór jest TERAZ …nie POTEM……
co chcesz by cię zatrzymało…? bo zatrzymanie jest nieuniknione…nasze organizmy nie są perpetuum mobile…nie są wieczne i niezniszczalne…tak jak nasze życie…
masz wybór czy chcesz zatrzymać się…..przy butelce wina…i kolejnej i kolejnej…czy drzewo cię zatrzyma….czy choroba…czy strata….
Może jednak wolisz sam/a się zatrzymać, ułożyć się wygodnie i po prostu poleżeć….dać 45 minut swojemu ciału, w medytacji, by dać mu wytchnienie….świadomie…i z przyjemnością….
Powiesz może, że do tego służy sen….ale czy we śnie twój umysł naprawdę odpoczywa, czy też mieli wszystko godzinami, dniem za dniem a także nocami….?
Tak naprawdę nie chodzi tylko o nasze ciało….
ale o to czego naprawdę pragniesz dla siebie, za czym tęsknisz i czy to za czym tak biegniesz teraz to na pewno jest TO, czego pragnie Twoje serce…?
nie zobaczysz tego, jeśli sie nie zatrzymasz wreszcie….nie na 5 minut…ale na długo….tego głosu zakopanego w pędzie nie usłyszysz tak szybko….w pędzie nic nie usłyszysz w ogóle oprócz zgiełku i hałasu…
jeśli dajesz komuś (sobie) 5 minut na wysłuchanie…to nic nie usłyszysz…
Daj sobie trochę więcej uwagi…..i zobacz co się stanie…..
zatrzymaj się…zanim coś cię zatrzyma…
zatrzymaj się…. z uśmiechem…z dumą, ze sam/a to wybierasz teraz, że potrafisz o siebie zadbać, że twoje ciało, umysł i serce są dla ciebie naprawdę ważne…pogratuluj sobie, że Ty się liczysz w tym biegu, a nie kolejne osiągnięcia, którym nigdy nie ma końca…
zatrzymaj się i popatrz naprawdę na swoje życie..na ludzi wokół…
uslysz śpiew ptaka…zauważ płacz dziecka lub jego uśmiech…zatrzymaj się przy nim…zatrzymaj się przy sobie….przytul, obejmij, przygarnij, ucałuj….ukochaj….
w Twoim życiu Ty jesteś najważniejsza/y, bo możesz dawać z siebie tylko tyle, ile sam masz w sobie miłości, spokoju, sił i innych zasobów…
a jeśli one się wyczerpują i nie są zasilane, to wyczerpują się nie tylko dla Ciebie…zasilaj je co dzień….długo….spokojnie….
zobacz co jeszcze sprawia Ci przyjemność…odnajdź to na nowo…spójrz głębiej w siebie…zapytaj siebie jak się masz i czego potrzebujesz teraz najbardziej…
zatrzymaj się CHOCIAŻ na 45 minut
popatrz na to z takiej perspektywy:
cały dzień pędzisz, całe tygodnie i lata…teraz masz szansę zatrzymać się w ciągu dnia na 45 minut…to ułamek w stosunku do całego życia…to kropla w oceanie pędzącego świata…ale kiedy się zatrzymujesz możesz ten świat wchłaniać, cieszyć się nim, napełniać własną studnię zasobami, które naprawdę cię karmią …możesz zobaczyć siebie i innych….możesz poczuć życie i znaleźć to, na czym najbardziej ci zależy…zatrzymaj się…wybierz te 45 minut teraz…żeby to nie życie cię zatrzymało, ale Twój własny świadomy wybór i mądrość…
POWODZENIA ! Masz szansę stać się kimś NOWYM…(a tak naprawdę tym, kim była/eś zawsze….)
do zobaczenia 🙂
Lidia
Dodaj komentarz