Przy okazji nauki jazdy – a właściwie tańca na snowboardzie – można się wiele o sobie i o życiu dowiedzieć…można odczuć dobitnie na własnych czterech literach, czym jest wysilanie się – siłowanie ze sobą, ze sprzętem, z wszelkimi warunkami panującymi dookoła ale także z własnym lękiem, niepewnością, obawą…i co dzieje się kiedy oddamy się temu wszystkiemu, wraz z głębokim oddechem, kiedy nastąpi wreszcie totalne poddanie się temu całemu tańcowi i temu dokąd on prowadzi, bezwarunkowo, z ufnością…Możemy zauważyć wtedy jak wszystko zaczyna płynąć, cudownie, bezwysiłkowo…jak pojawia się magia płynięcia na stoku, ze wszystkim co jest wewnątrz i dokoła…ciało rozluźnia się i szczęśliwieje…umysł i nawyk ‚walki o przetrwanie’ cichnie i słabnie a jedynym czego należy się nauczyć – w każdej bodaj dyscyplinie – to po prostu – FEELING…❤ wczucie się…
Gorąco polecam spróbowanie czegoś zupełnie nowego – i oddanie się temu od pierwszej chwili totalnie, bez nadmiernej kontroli umysłu, ale z poddaniem się czuciu….to wymiar poza wszelkimi wymiarami jakie znamy…to zaufanie nieznanemu..i szansa na przeżycie miłości i magii w najmniej spodziewanym momencie i miejscu – na przykład …w chwili upadku na cztery litery 🙂 albo na twarz – z uśmiechem :), w bezwysiłkowym płynięciu i w zawahaniu, w utracie równowagi i jej odzyskiwaniu, a także w upadku i podnoszeniu się – jeśli jest feeling ..to każda z chwil może być chwilą szczęścia. W każdej chwili możemy przeglądać się sobie i życiu jak w lustrze…z ciekawością i zachwytem, ponieważ to co niesie nieznane, kiedy się temu poddamy, przerasta wszelkie oczekiwania, warto więc na chwil parę porzucić oczekiwania i poczuć to co jest, takie jakie jest, nie dążąc do tego jak powinno według nas wyglądać…To doświadczenie, którego naprawdę warto spróbować…
20
lut
Dodaj komentarz